Tytuł: "365 dni"
Tytuł oryginału: "365 dni"
Autor: Blanka Lipińska
Cena okładkowa: 39,90 PLN
Wydawnictwo: Edipresse
Rok wydania: 2018
Opis z okładki:
Obrzydliwie romantyczna, skrajnie prawdziwa i inspirująca...
Laura wraz ze swoim chłopakiem Martinem i dwójką przyjaciół wyjeżdżają na wakacje na Sycylię. Drugiego dnia pobytu – w swoje dwudzieste dziewiąte urodziny – dziewczyna zostaje porwana. Porywaczem okazuje się głowa sycylijskiej rodziny mafijnej, szalenie przystojny, młody don Massimo Toricelli. Mężczyzna kilka lat wcześniej przeżył zamach na swoje życie. Postrzelony kilka razy prawie umarł, a kiedy jego serce przestało bić, przed oczami zobaczył dziewczynę, a dokładnie Laurę Biel. Gdy przywrócono go do życia, obiecał sobie, że odnajdzie kobietę, którą zobaczył.
Massimo daje dziewczynie 365 dni na to, by go pokochała i z nim została.
„Ojciec chrzestny” w połączeniu z „Pięćdziesięcioma twarzami Greya”.
Adnotacja: tom IMoja opinia:
O tej książce słyszałam dużo. Naprawdę - baaardzo dużo. Niektórzy mówili o niej w superlatywach. Inni nazywali ją mianem gniot roku. Dodatkowo zdziwiły mnie nieprzychylne komentarze pod adresem samej autorki tuż po wydaniu drugiego tomu tej historii - tylko dlatego, że to właśnie jej twarz znalazła się na okładce. Serio? No błagam! 😂
No więc postanowiłam sama przeczytać "365 dni" i wyrobić sobie swoją opinię. I co?
Gniotem roku to bym jej jednak nie nazwała. Fabuła i sam pomysł na historię są naprawdę ciekawe - oczywiście, jeśli ktoś lubi mafijne klimaty i romanse.
Massimo to poważny mafioso, głowa rodziny. Nie zawaha się przed niczym i zawsze dostaje to, czego chce. Taki typowy bad boy tylko, że posiadający ogromną władzę i...broń.
Kiedy porywa Laurę i oznajmia jej, że zatrzyma ją przy sobie przez cały rok, aż do jej kolejnych urodzin, dając tym samym szansę, by go pokochała - można odnieść wrażenie, że nie tylko ma nie po kolei w głowie, ale też jest okrutny, brutalny i bezwzględny. Może Ci się wydawać, że go nie polubisz. Jednak Massimo pokazuje przy Laurze swoją drugą twarz i okazuje się, że wcale nie jest taki zły. Cóż, oczywiście w interesach jest zły i okrutny, ale jest świetnym...chłopakiem? Tak, chyba tak to trzeba określić. Włoch potrafi być czuły, kochany, ale też chorobliwie zazdrosny. Pragnie za wszelką cenę zatrzymać przy sobie Laurę.
A Laura? To ona jest jedynym elementem układanki, który czasem mnie irytuje. Nie do końca rozumiem jej zachowanie. Raz chce Massima, raz go nie chce. Na dodatek - choć może to się wydawać dość zaskakujące - to ona krzywdzi jego, a nie odwrotnie. Na obronę głównej bohaterki mogę napisać, że sytuacja w jakiej się znalazła jest tak niecodzienna, że trudno zachowywać się w jej obliczu racjonalnie.
Jaka jest zatem moja opinia o "365 dni"? Czyta się tę książkę całkiem przyjemnie i szybko. Na plus są opisy - niektóre naprawdę cudowne! Jasne - nie jest to literatura wysokich lotów, lecz to po prostu romans - coś, co ma być lekkie i przyjemne, umilić czas, rozluźnić. 😜
Wiadomo też, że ma powstać film na podstawie tej książki. Czy go obejrzę? Pewnie tak - z czystej ciekawości. Natomiast teraz biorę się za "Ten dzień". Zobaczymy, co się wydarzy w drugim tomie historii o Laurze i Massimo. 😉
Moja ocena: 4.0/5
Komentarze
Prześlij komentarz