Zbliżają się wakacje, a co za tym idzie – mamy pewne
postanowienia do spełnienia. Dla niektórych jest to utrata wagi, zmiana stylu
życia, zadbanie o siebie, poprawa nauki, a dla innych jakiś wyjazd. I właśnie w
związku z tym ostatnim zadajecie mi czasem pytania.
Część z Was wie o mnie trochę więcej i świetnie wie, że
jedne z wakacji spędziłam w Barcelonie. A ci, dla których jest to marzeniem –
pytają mnie, jak to wszystko załatwić, zorganizować, na co się przygotować, co
ze sobą wziąć itp. Pozwólcie więc, że wybiorę kilka przykładowych pytań i na
nie odpowiem w tym poście, a jeśli coś pominę, pytajcie o to w komentarzach, w
porządku?
No to co? Od czego by tu zacząć? Może na początek zaznaczę,
że ja byłam w Katalonii w okresie letnim (druga połowa lipca), więc moje
odpowiedzi i wskazówki odnoszą się do tego czasu.
Jechałaś tam z opiekunem czy sama?
W momencie wyjazdu byłam miesiąc przed osiemnastymi
urodzinami, czyli byłam prawie pełnoletnia. Nie było w związku z tym
przeciwwskazań co do samotnego lotu samolotem, ale ze względów raczej
towarzyskich wybrałam się na te wakacje ze znajomą, która była pełnoletnia.
Osoby niepełnoletnie mogą mieć jednak problem, jeśli jadą bez pełnoletniego
opiekuna, a dotyczy to zakwaterowania. Otóż zależy to od miejsca noclegowego,
ale też po prostu humoru pana/pani z recepcji – mogą robić problemy z
meldunkiem, ponieważ będąc osobami niepełnoletnimi nie jesteście za siebie
odpowiedzialni – chodzi tutaj przede wszystkim o kwestie ewentualnych kosztów,
które trzeba będzie ponieść za przeskrobanie czegoś, np. zdemolowania pokoju
hotelowego, zniszczenia czyjegoś mienia. Jeśli chcecie jechać w gronie
przyjaciół, a nie macie na karku osiemnastki – lepiej wcześniej się upewnić w
miejscu, gdzie macie załatwione noclegi, że nie będą stwarzać problemów.
Mieszkałaś w samej Barcelonie?
Niestety, - chociaż z perspektywy czasu chyba jednak stety –
nie byłam zakwaterowana w samej Barcelonie. Z jakiego powodu? Nie ukrywam, że
głównym powodem były ceny kwater w pobliżu plaży. Hotele przy La Barcelonecie
do tanich nie należą, a o podmiejskich dzielnicach Barcelony wtedy nie
myślałam, bo byłoby za dużo zamieszania i za mało czasu na szukanie prywatnych
kwater np. w Castelldefels. Osobiście postawiłam na piękną, acz niewielką
miejscowość Santa Susana.
Skąd leciałaś, dokąd i czym? Jak drogie były bilety?
Nie szukałam daleko od siebie, więc były dwie najbliższe
opcje – Wrocław i Praga. Wybrałam Wrocław, w którym obecnie mieszkam.
Leciałam z liniami Ryanair do Girony. Lotnisko w Gironie to
żaden moloch, położone blisko granicy (praktycznie początek Katalonii).
Dlaczego to lotnisko, a nie El Prat? Na El Prat nie latają tanie linie
lotnicze. Ot, cała filozofia. ;p Jeśli chodzi o odległość od Barcelony – nie
przejmujcie się tym, bo wykupując przelot na stronie ryanair.com można od razu
wykupić transport do samego miejsca zakwaterowania, więc nie jest to żaden
problem (koszt nie jest duży).
Z tego co pamiętam, za bilety płaciłam około 500 złotych,
ale nie sugerujcie się tym, bo to było już jakiś czas temu, a ceny się
zmieniają i często można złapać coś fajnego i taniego.
Jak ma się kwestia z bagażem? Musiałaś coś płacić? Miałaś
problemy przy kontroli?
Moi drodzy, ja jedyny raz w życiu zorganizowałam się na
wyjazd właśnie do Katalonii i pojechałam jedynie z bagażem podręcznym (polecam
sprawdzić wymiary, które podaje na stronie Wasz przewoźnik, bo różnie to z nimi
bywa – bagaż podręczny bagażowi podręcznemu nie jest równy)! Nie brałam walizki, bo
uznałam to za zbędne przedsięwzięcie – dużo zamieszania, czekania na lotnisku
przy odbiorze bagażu i oczywiście dodatkowy koszt (około 200 zł?). Ale nie
przeholujcie z ilością rzeczy w podręcznym, bo możecie się niemile zdziwić. O
ile w Polsce nie robili zbyt dużych problemów (właściwie w ogóle nam ich nie
robili), o tyle już przy wylocie z Girony nie są tak łaskawi i jeśli podręczna
walizka waży ponad 10,0 kg – nie da się.
Ja miałam walizkę podręczną i dużą torebkę – wszystko było w
porządku.
Co do kwestii kontroli. Nie miałam na sobie biżuterii, więc
nie wypowiadam się na ten temat. Nie można natomiast przewozić perfum itp.
Kosmetyki miałam w maleńkich opakowaniach, zapakowane w worek strunowy
(przeźroczysty!!), umieszczone pomiędzy ciuchami w walizce.
A perfumy i tak udało mi się przewieźć! ;p
Gdzie kupowałaś bilety na samolot?
Przez oficjalny portal internetowy ryanair.com
Polecam jednak zajrzeć na portal flipo.pl, gdzie znajdziecie
najtańsze loty. :)
Czy miałaś wcześniej zapewniony nocleg?
Tak.
Jak rezerwowałaś noclegi? Czy są drogie?
Przez portal booking.com
Nam się akurat udało wyhaczyć dobrą ofertę w przyjemnym
hotelu trzygwiazdkowym – żadne rarytasy, ale to, co potrzeba. W pięknej okolicy
– jakieś 200 metrów do plaży, przy deptaku, nieopodal stacji kolejowej.
Jednak z tego, co się orientuję, można załatwić jeszcze tańsze
noclegi. Za darmo można podobno nocować w klasztorze, ale ja tego nie
próbowałam – chociaż nie mówię nie! ;)
Co warto zwiedzić w Barcelonie?
Oj, wiele rzeczy! Na pewno nie nastawiajcie się na to, że
zwiedzicie i zobaczycie wszystko – można jeździć tam przez kilka lat, a i tak
nie zobaczy się wszystkiego. Mogę jedynie napisać, co zwiedziłam i co jeszcze
chcę zwiedzić.
- Oczywiście
Camp Nou – nie byłabym sobą, gdybym tam nie poszła! Jednak cała dzielnica
Les Corts jest warta chociażby małego spaceru. Na Les Corts znajduje się
cały kompleks sportowy FC Barcelony – od Palau Blaugrana na boiskach
treningowych skończywszy.
- Montjuïc
(Wzgórze Żydowskie) – droga na szczyt trochę trwa i wymaga siły, bo słońce
niezwykle mocno tam przygrzewa, lecz z czystym sercem stwierdzam: WARTO!!
Kiedy już cykniecie sobie fotki koło pięknych ogrodów przy zamku i
dotrzecie do barierek… No mi zaparło dech w piersi! Cudowny widok na
panoramę Barcelony. Idealnie widać port, a nawet i Sagrada Familia. Must
have!!
- La
Barceloneta – plaża jak plaża, ale nie do końca. W okolicy hotelu W jest
pięknie.
- Estadio
Olimpico – jedynie koło niego przejeżdżałam, ale i tak zrobił na mnie
wrażenie.
- Plaça
de Catalunya – w którą stronę nie ruszycie, i tak znajdziecie się na La
Rambli. Fajne miejsce orientacyjne, bo wszędzie się stamtąd dostaniecie.
Dokoła pełno też knajpek i sklepów (nawet jeśli nie chcecie nic kupować –
wejście do Desiguala przy tym placu to OBOWIĄZEK każdej kobiety).
- Port
Vell – miłe miejsce na chwilę odpoczynku przy akompaniamencie szumu morza.
- Plaça
de Espanya – polecam, aczkolwiek w nocy, najlepiej na pokaz Font Magica,
który odbywa się u podnóża Montjuïc. Co do samego pokazu… Ilekroć będę w
tym mieście, zawsze wybiorę się na pokaz. Genialny spektakl. Jak dla mnie
nieporównywalnie lepszy od fontann we Wrocławiu czy Pradze. Co ciekawe –
są różne pokazy. Ja załapałam się na przełom dwóch – na koniec pokazu do
muzyki klasycznej, po którym odbył się pokaz do muzyki „na czasie”.
- Momument
a Colomb – warto wybrać się tam na spacer. Dotrzecie tam jedną z Rambli. Można także za pewną opłatą wjechać "na głowę" Kolumba.
- Canaletas
– ponownie – nie byłabym sobą, gdybym nie udała się na placyk, gdzie culés
świętują wygrane mecze i tytuły. To jest nasze miejsce i dlatego też dla
mnie magiczne. Z placu katalońskiego dotrzecie tam jedną z Rambli. Bądźcie
jednak uważni, bo można przeoczyć to miejsce. Niepozorna fontanna, acz z
duszą, że tak to określę. Nie będę się zbyt rozpisywać na temat tejże
fontanny czy placyku, bo mogłabym pisać i pisać. Jeśli jesteście
zaciekawieni, przeczytacie o tym w internecie. Ja dodam tylko tyle:
napiłam się wody z tej fontanny. ;)
- Park
Güell – odbyłam tylko szybką rundkę, bo nie miałam czasu, ale z pewnością
tam wrócę, bo jest przepiękne, urokliwe. Zresztą, mam oczywistą słabość do
Gaudiego i jego architektury.
- Barri
Gotic (dzielnica gotycka) – kocham!! To jest moje ulubione miejsce w
stolicy. Śliczne uliczki, trochę mroczne, ale mają duszę. To jest… Ach,
nie do opisania. Musicie to sami zobaczyć, żeby to poczuć.
- Katedra
św. Eulalii – przepiękna gotycka katedra. Najpiękniejsza, jaką w życiu
widziałam! (tak, widziałam Sagradę XD) Święta Eulalia jest moją patronką,
a także patronką Barcelony, więc czułam się zobligowana, by tam pójść. I
się nie zawiodłam. Świetne miejsce, by ochłodzić się w trakcie zwiedzania
miasta w ukropie. A, i nie przestraszcie się 13 gęsi w środku – to symbol
świętej. ;)
- Tossa
de Mar – fajny pomysł na rejs statkiem. Można pooglądać śliczne, skaliste
wybrzeże, ładne domki, a jak już dopłyniecie – wejść na szczyt, do wierzy…
- wystawa
kibica FC Barcelony w okolicach Sagrady – miałam to szczęście, że akurat
wtedy tam byłam. Nie mam pojęcia, czy wystawa nadal się tam znajduje.
Wejściówki były darmowe, a można było zobaczyć mnóstwo koszulek, zebranych
podczas 25-letniego kolekcjonowania. Koszulka Cruyffa… Bezcenne.
Do odhaczenia przeze mnie w przyszłości:
- Montserrat
- Tibidabo!!
- spacer
po Pedralbes
- wycieczka
do Castelldefels
- Figueres
- Casa
Mila
- wycieczka
do hotelu W
- kilka
fajnych knajpek i restauracji
- Poble
Espanyol
- Parc
del Laberint d'Horta
- Teatre
Nacional
- Gran
Teatre del Liceu
- Palau
Sant Jordi
Jak ma się sprawa z komunikacją miejską?
Polecam kupić czasowe bilety, bo zwiedzania jest naprawdę
dużo, a uwierzcie mi, że w czterdziestostopniowym upale nie koniecznie będzie
się Wam chciało chodzić na piechotę cały dzień.
Jeżdżą autobusy, aczkolwiek na ich temat nie mogę nic
powiedzieć, ponieważ ja poruszałam się metrem. I mogę polecić ten sposób
transportu, ale przygotujcie się na ukrop w tunelach.
Jak już wspomniałam, mieszkałam pewien kawałek od Barcelony,
ale nie miałam problemu z dojazdem. Korzystałam z usług kolejowych Katalonii i
nie mogę im niczego zarzucić.
Czasówki opłacają się lepiej, jeśli chcecie trochę pobyć. ;)
Czego trzeba spróbować?
Zdecydowanie jednej rzeczy – churros! Najlepiej smakują z
czekoladą. ;)
Ile wziąć ze sobą pieniędzy?
Kochani, to zależy od tego, co chcecie robić, co chcecie
kupić, gdzie jeść… Na pewno dobrze sobie spisać miejsca, które chcecie
odwiedzić i sprawdzić AKTUALNE ceny biletów, a jeśli macie szasnę to od razu
kupcie wejściówki – później ominiecie zbędne i cholernie długie kolejki.
Jedzenie można kupić i droższe, i tańsze, więc nie ma reguły. Na pewno radzę
wziąć ze sobą na zwiedzanie wodę, a jak się wam skończy, to podejść do jakiegoś
Alcampo, Carrefour albo KFC czy McDonald’s, bo inaczej możecie słono przepłacić
– np. na placu Katalońskim butelka 0,5 litra zimnej wody to koszt ok. 4 euro.
Jedzenie zawsze można też kupić w markecie, gdzie jest w
miarę tanio.
Ceny ciuchów są typowe. A jeśli chodzi o zakupy na Camp Nou…
No cóż… najtańsze centrum handlowe to to nie jest. ;p Ceny są przybliżone do
tego, co znajdziecie na oficjalnej stronie Nike. Mimo wszystko, nie wyobrażam
sobie, żeby nie przywieźć stamtąd pamiątki. ;) A sama Botiga to ogromny,
trzypiętrowy, KLIMATYZOWANY moloch, ale – i tu Was zaskoczę – z duszą.
Jak kupić bilety na zwiedzanie Camp Nou?
Ja kupowałam już na stadionie, ale jeśli miałabym iść tam
drugi raz, kupiłabym przez internet – 3 złote więcej, ale więcej czasu i nie
trzeba umierać w kilkukilometrowej kolejce przy ogromnym upale.
Chcesz tam wrócić?
Tak! :D
To by było na razie na tyle. Jeśli macie do mnie jakieś
pytania – nie bójcie się. Piszcie w komach, a ja z chęcią odpowiem. ;) A tu w gratisie macie kilka zdjęć. :D
Komentarze
Prześlij komentarz